Limit na marki własne to walka z wiatrakami

Rząd zapowiada projekt mający rozwiązać problem, którego nie ma. Także 50 proc. polskich produktów w ofercie już dawno stało się standardem.

Aktualizacja: 08.03.2019 06:55 Publikacja: 07.03.2019 21:00

Limit na marki własne to walka z wiatrakami

Foto: 123RF

Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego marki własne to kolejny kaganiec, jakim zagraniczne sieci handlowe duszą polskich producentów. Narzucają im za niskie marże i blokują wejście na półki, zapchane tanim towarem pod markami stworzonymi przez detalistów. Dzięki temu oferują ceny nawet 20–30 proc. niższe od odpowiedników, ale konsumenci z tego powodu jakoś nie rzucili się do ich masowego kupowania. Wielu ma nadal w pamięci początki marek własnych w Polsce, kiedy to sklepy oferowały pod nimi produkty tanie, ale fatalnej jakości.

Czytaj także: Sprzedaż żywności pod markami własnymi sieci handlowych. Polskość cenna przed wyborami

Rząd chce walczyć z zagrożeniem, którego nie ma, ponieważ marki własne akurat w Polsce dla nikogo zagrożeniem nie są. Ich udział zawsze był znacznie niższy niż europejska średnia. Z danych udostępnionych „Rzeczpospolitej" przez PLMA, Międzynarodowe Stowarzyszenie Producentów Marek Własnych, wynika wręcz, że udział takich produktów w polskim rynku spada. W ujęciu wartościowym najwyższy był w 2014 r. i wynosił 23,3 proc., ale od tego czasu spadł o niemal 2 pkt proc. W ujęciu ilościowym przekracza 30 proc., ale również maleje. To wynik daleki od hiszpańskiego, gdzie udział przekracza 50 proc.

– Mamy już w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji zapis, że dyskonty nie powinny mieć więcej niż 20 proc. marek własnych w ofercie, i nikt tego nie honoruje. Może zatem zanim zabierzemy się do tworzenia nowego prawa, sprawdźmy, co już mamy, i egzekwujmy istniejące przepisy – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. – Nierozważne działania mogą zaszkodzić wielu polskim sieciom, które marki własne rozwijają jako element walki konkurencyjnej z dyskontami, a także dlatego, że tego oczekują klienci – dodaje Ptaszyński.

Lider rynku, czyli Biedronka, podaje w prezentacji do wyników rocznych, że w 2018 r. marki własne odpowiadały za 41 proc. obrotów. To ogromna zmiana na przestrzeni lat, ponieważ w dyskontach marki własne zawsze stanowiły zdecydowaną większość oferty.

W Żabce sytuacja jest zróżnicowana. – Produkty marki własnej w naszej sieci stanowią niewielki procent sprzedaży. Jednak istnieją kategorie artykułów, gdzie marki własne są istotnym elementem oferty. Przykładem mogą być przekąski i dania gotowe – podaje biuro prasowe firmy Żabka Polska. – Marka własna jest sposobem na zróżnicowanie oferty i często wiąże się z innowacjami produktowymi. Obecnie ponad 60 proc. produktów marki własnej pochodzi od polskich producentów – dodaje.

Z marek własnych korzystają nie tylko zagraniczne sieci. Bardzo sprawnie rozwija je choćby rodzimy Lewiatan, a także Społem. To samo robią niemal wszystkie grupy zakupowe czy franczyzowe.

Przy okazji zamieszania wokół marek własnych padły też zapowiedzi ustawy, która zmusi sklepy, aby minimum 50 proc. oferty zamawiały w krajowych firmach. To kolejny populistyczny strzał, ponieważ taki udział w ofercie handlowcy dawno już przekroczyli.

Na półkach Biedronki aż 92 proc. to polskie produkty. A u rywala? – Sprzedaż artykułów spożywczych od polskich producentów stanowi ponad 70 proc. obrotu – mówi Aleksandra Robaszkiewicz, rzecznik sieci Lidl Polska. – Ponadto wspieramy rodzime firmy w eksporcie, w 2017 r. poprzez naszą sieć 219 firm z Polski wyeksportowało do ponad 20 europejskich państw towary o łącznej wartość 2,3 mld zł – dodaje Aleksandra Robaszkiewicz.

Handlowcy nieoficjalnie kpią, że gdyby sprawdzono udział w ofercie produktów polskich i importowanych, to okazałoby się, że znacznie lepiej wypadają firmy zagraniczne. Natomiast półki w sklepach prowadzonych przez polskie firmy rodzinne zapchane są towarami zagranicznymi.

Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego marki własne to kolejny kaganiec, jakim zagraniczne sieci handlowe duszą polskich producentów. Narzucają im za niskie marże i blokują wejście na półki, zapchane tanim towarem pod markami stworzonymi przez detalistów. Dzięki temu oferują ceny nawet 20–30 proc. niższe od odpowiedników, ale konsumenci z tego powodu jakoś nie rzucili się do ich masowego kupowania. Wielu ma nadal w pamięci początki marek własnych w Polsce, kiedy to sklepy oferowały pod nimi produkty tanie, ale fatalnej jakości.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Bez alkoholu nie ma w Polsce grilla
Handel
Polacy coraz chętniej kupują używane produkty. Które firmy już to zauważyły?
Handel
Rząd Orbana skarży sieć sklepów. Uważa, że został zniesławiony
Handel
W niedzielę, 28 kwietnia, sklepy otwarte. Okazja do zaopatrzenia się na majówkę
Handel
Kończy się czas wielkich promocji w sklepach. Specjalne oferty w innych kanałach
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił